wtorek, 25 października 2011

Muzungu


Muzungu oznacza białego człowieka. Tak też się do mnie najczęściej zwracają na wsi czy w mieście, chcąc zwrócić moją uwagę. Reaguję, gdyż zwykle nie ma innego muzungu w zasięgu wzroku. Tutaj na ulicy nie zniknę w tłumie. Czuję się jak jakaś sławna persona – zawsze obserwowany. Wszyscy mnie zagadują i coś proponują. Czasem jest to miłe, ale kiedy są nachalni, robi się męczące. Uczę się tutaj asertywności. Odmawiania, kiedy proszą mnie o kupno jakiegoś produktu, o pieniądze, czy o numer telefonu. Zwykle cierpliwie im tłumaczę, dlaczego nie chcę im tego dać. Staram się ich zrozumieć. Jestem dla tutejszych ludzi, jak każdy biały, synonimem bogactwa. Dla większość ludzi, których spotykam Ameryka i Europa wydaje się rajem na ziemi. Chcą tam wyjechać, a we mnie widzą przepustkę do tego, według nich lepszego, świata. Zresztą nic w tym nadzwyczajnego. My też kiedyś i często wciąż śnimy podobny sen. 
 
Co do mojego pochodzenia to na początku podejrzewają, że przyjechałem z Ameryki. Wyjaśniam, że moją ojczyzną jest Polska. Co oni najczęściej interpretują jako Holandia (w angielskim te dwie nazwy różnią się tylko pierwszą literą). Następnie cierpliwie tłumaczę z jakiego kraju pochodzę, gdyż Polska dla wielu jest abstrakcją. Taka historia powtarza się co chwilę. Chłopaki się nawet ze mnie śmieją, że jestem Amerikano, gdyż raz byli świadkami takiej rozmowy.
 
Biały dla ludzi tutaj, zwłaszcza na wsi, jest swego rodzaju atrakcją. Kiedy jadę samochodem, czy idę to dzieci machają i krzyczą do mnie „ Bye muzungu!”. Tak jakby zobaczyły różowego słonia. Te które częściej spotykam, czasem dodają uradowane „Widziałem mojego muzungu!”. Oczywiście wyrażają się w lokalnym języku, ale towarzysze podróży mi tłumaczą. Ja ze swojej strony zwykle odpowiadam czasem w tym samym klimacie „Bye mudugavu!”, gdyż mudugavu oznacza Murzyna. Ostatnio rzadziej to robię, bo to ponoć niezbyt grzecznie przypominać o kolorze skóry i ktoś się może poczuć urażony. Za to zwracanie się do mnie muzungu jest według nich jak najbardziej w porządku. Ciekawy kraj.
 
Z powodu odmienności koloru skóry, chłopcy lubią przeprowadzać na mnie eksperymenty. Jedną z najpopularniejszych zabaw jest naciskanie mojej skóry, następnie puszczanie i czekanie to miejsce z całkiem białego zrobi się czerwone. Dla nich takie przebarwienia to nowość, gdyż ich skóra jest zawsze takiego samego koloru, co mi zresztą od razu demonstrują. Kolejną atrakcją są moje włosy. Moja czupryna jest miękka, a ich jest twarda i w dotyku przypominająca szczotkę. Interesujące jest też to, że mam włosy na całym ciele. Ale chyba największą ciekawostką są piegi. Dzieciaki pytają mnie, skąd mam te brązowe kropki. Chyba przede mną nie było tutaj piegowatego wolontariusza.